Pisałem jakiś czas temu o temacie zmiany pracy. Przyczyn było kilka, które ostatecznie złożyły się w całość, która to przechyliła szalę w kierunku szukania nowej przyjaznej firmy dla Kowalskiego.
Przyznać muszę, że 16-cie lat w jednym miejscu nauczyło mnie sporo. Rozpoczynałem jako pierwszy zatrudniony pracownik, kończyłem jako jeden z wielu w korporacji liczącej około ~ 1000 zatrudnionych osób. Przez te wszystkie lata jak przyglądałem się rozwojowi firmy, aż do momentu jej kupienia przez dużą korporację i mam kilka przemyśleń w kwestii postrzegania i akceptowania prawdy przez duże firmy i korporacje.
Doszedłem do wniosku, że korpo nie lubi prawdy, mało tego ludzie, którzy zbyt często, a co najważniejsze zbyt głośno mówią to co myślą, są niewygodnym trybem w korporacyjnej machinie. I przyznam szczerze, nie ja głośno krzyczałem ale miałem okazję przyglądać się temu co się działo z ludźmi, którym wydawało się, że mogą wszystko. Sam miałem ku temu zapędy, ale szczęśliwie w miarę szybko doszło do mnie, że trzeba uważać na to, co komu i gdzie się mówi.
Były sytuacje gdzie w rozmowie z człowiekiem na wyższym stanowisku mówiłem jak jest, on twierdził, że to nie jest prawda, po czym okazało się, że to była prawda. Niestety gorzej dla niego bo został zwolniony. I tutaj trochę paradoks, bo ziomek wierzył chyba w to co mówił. Mówiąc mu w twarz jak jest, próbował zaprzeczyć, ale ostatecznie został zmielony w korpo trybach.
Korporacja będzie udawać, że jest super przezroczysta i mówi wszystko, problem w tym (dla Kowalskiego), że mówi tylko to co dla niej jest wygodne. I poniekąd też to rozumiem, są prawdy, które w kontekście „dobra” firmy nie powinny być rozgłaszane, bo mogą zasiać panikę wśród pracowników. Z innej strony, człowiek, który będzie za bardzo drażnił korpo-niedźwiedzia zostaje prędzej czy później w taki czy inny sposób uciszony np.: zdegradowaniem, brakiem awansu / podwyżki, przyspieszonym zwolnieniem z obowiązku wykonywania pracy. I mówię jak jest, bo miałem okazję doświadczyć takich sytuacji na kolegach, którzy byli zbyt głośni i natarczywi.
Trzeba więc uważać co się mówi, gdzie się mówi z kim się mówi i jak głośno się mówi 🙂 Te wszystkie „korpo gierki” bywają fajne, czasem śmieszne, czasem smutne. Do czasu jak wszystko w miarę idzie w dobrą stronę to można przymykać oko i udawać, że płynie się z prądem bez zbędnego wychylania się.
Byłem widziałem !
Z finansami związany od 2006 roku, od 2008 roku stawiający pierwsze kroki w świecie inwestycji. Od tego czasu zgłębia tajniki rynku kapitałowego, śledząc zarówno wzloty, jak i upadki giełdowe. Entuzjasta kryptowalut – szczególną uwagę poświęcił Bitcoinowi, który wzbudził jego zainteresowanie już w 2009 roku. Na blogu dzieli się praktyczną wiedzą oraz analizami, pomagając czytelnikom zrozumieć złożoność świata finansów i inwestycji.