Rynek kryptowalut żyje we własnym rytmie, ale nigdy nie funkcjonuje w całkowitym oderwaniu od globalnej gospodarki. Bitcoin bywa określany mianem cyfrowego złota, Ethereum stało się fundamentem sektora DeFi, a altcoiny co roku przyciągają rzesze spekulantów. Jednak to, co obecnie dzieje się w Stanach Zjednoczonych – największej gospodarce świata i kraju, który wyznacza kierunek globalnego apetytu na ryzyko, sugeruje, że nad rynkiem kryptowalut może formować się kolejna, chłodniejsza faza cyklu.
Ostatni raport o kondycji sprzedaży detalicznej w USA pokazuje wyraźne pęknięcia w budżetach amerykańskiej klasy średniej. Home Depot, jeden z kluczowych barometrów siły amerykańskich gospodarstw domowych, odnotował wyniki znacznie gorsze od prognoz i obniżył roczne oczekiwania. Z jednej strony wynika to z wysokich kosztów kredytów, z drugiej – ze stagnacji na rynku nieruchomości. Co jednak najistotniejsze, ograniczanie wydatków dotyczy nie tylko osób o niższych dochodach, ale także grup, które dotąd były odporne na wahania gospodarcze. A gdy klasa średnia zaczyna ciąć koszty, apetyt na inwestycje alternatywne, w tym kryptowaluty, również spada.
Makro zaczyna straszyć: konsument jest słabszy, firmy zwalniają, a inflacja nie chce zejść
Sygnałów ostrzegawczych jest więcej. Indeks nastrojów konsumenckich Uniwersytetu Michigan spadł do najniższego poziomu od 2022 roku. Co to oznacza? Amerykanie coraz częściej wstrzymują się z dużymi zakupami, czują niepewność i zaczynają szukać oszczędności. To już nie są tylko narracje medialne, to twarde dane.
Do tego dochodzą rosnące oczekiwania inflacyjne, które znów odbiły w górę. Jeżeli konsumenci wierzą, że ceny będą rosły szybciej, to presja na Fed, aby utrzymać restrykcyjną politykę pieniężną, pozostanie duża. A wysoka cena pieniądza to paliwo, które potrafi ugasić nawet największe FOMO na kryptowalutach.
Niepokoi również rosnąca fala zwolnień – ponad milion redukcji w USA od początku roku, aż o 65 proc. więcej niż rok wcześniej. Co istotne, tym razem najbardziej zagrożeni są pracownicy umysłowi, w tym wysoko wynagradzane stanowiska. Wiele firm wskazuje na wdrażanie sztucznej inteligencji jako przyczynę cięć. To nowa, strukturalna siła, która może odwrócić historyczny przebieg recesji: tym razem to gospodarstwa o wyższych dochodach mogą stracić stabilność finansową.
A to właśnie te grupy były dotąd jednym z fundamentów napływu kapitału na rynek krypto.
Dlaczego spowalniający rynek konsumencki może wywołać krypto-zimę?
Cykl na rynku kryptowalut często kojarzymy z halvingiem, dynamiką podaży i psychologią tłumu. Choć te elementy pozostają ważne, to większość dużych ruchów cenowych na Bitcoinie koreluje z globalnym sentymentem do ryzyka. A ten zależy przede wszystkim od dwóch rzeczy: płynności oraz zaufania konsumentów.
Jeśli amerykańskie gospodarstwa domowe ograniczają wydatki, to:
- mniej kapitału trafia do inwestycji alternatywnych,
- spada liczba nowych uczestników rynku,
- zmniejsza się ilość „wolnych środków”, które zwykle napędzają bańki spekulacyjne.
Home Depot oraz McDonald’s nie biją na alarm bez powodu. Te firmy obserwują zachowania milionów konsumentów w czasie rzeczywistym. Kiedy widzą, że nawet zamożni klienci zaczynają szukać oszczędności, to oznacza, że „miękki lądowanie” gospodarki staje pod znakiem zapytania. A jeśli konsumenci czują niepewność, rynek kryptowalut z czasem to odczuje.
Zmienia się profil konsumenta. A wraz z nim – profil inwestora
Ciekawy jest jeszcze jeden fakt: droższe sieci restauracji informują, że młodsi klienci zaczynają jeść w domu. Te same grupy dotąd chętnie spekulowały na altach, NFT czy tokenach infrastrukturalnych. To oni generowali duże fale kapitału na początku poprzednich cykli.
Jeżeli zaczynają oszczędzać na jedzeniu, to jest mało prawdopodobne, aby nagle wrzucili tysiące dolarów w AI tokeny lub memcoiny. Rynek krypto rośnie wtedy, gdy ludzie mają poczucie bezpieczeństwa finansowego, a teraz to poczucie wyraźnie maleje.
Kolejny problem: AI zmienia rynek pracy szybciej, niż zakładano
Kurcząca się liczba miejsc pracy biurowej to nie tylko krótkoterminowy problem. To strukturalna zmiana, która może doprowadzić do nowego rodzaju recesji, takiej, w której najbardziej ucierpią ci, którzy dotąd napędzali rynek kryptowalut i akcje spółek technologicznych.
Jeśli osoby o wysokich dochodach zaczynają tracić stabilność finansową, wówczas:
- maleje popyt na ryzykowne aktywa,
- rośnie potrzeba płynności,
- inwestorzy wycofują się z rynków spekulacyjnych.
To właśnie takie zjawiska poprzedzały największe cykliczne spadki na kryptowalutach, m.in. w 2014, 2018 i 2022 roku.
Czy to już początek krypto-zimy? Sygnały wskazują, że cykl może się odwracać
Nie ma jednej daty rozpoczęcia bessy. Tak jak nie ma jednego sygnału końca hossy. Cykl zmienia się powoli, z miesiąca na miesiąc i bardzo możliwe, że właśnie teraz jesteśmy na początku tego procesu.
Co obecnie wskazuje na możliwe przejście w rynek niedźwiedzia?
- makroekonomiczne fundamenty w USA słabną,
- oczekiwania inflacyjne rosną,
- Fed najprawdopodobniej nie będzie spieszył się z obniżkami,
- klasa średnia zaczyna ograniczać wydatki,
- liczba zwolnień szybko rośnie,
- konsumenci zmieniają zachowania w sposób typowy dla okresów przedrecesyjnych.
Do tego dochodzą sygnały stricte krypto: Malejąca dynamika napływów do ETF-ów BTC, słabsza aktywność on-chain, coraz ostrożniejszy kapitał instytucjonalny oraz pierwsze sygnały odpływu z długoterminowych portfeli.
To nie musi oznaczać natychmiastowego krachu. Raczej wejście w fazę rozpłynięcia się entuzjazmu – początek dłuższego schłodzenia rynku, które w kryptowalutach bywa wyjątkowo dotkliwe.
Wnioski: rynek kryptowalut znów może wejść w fazę testowania cierpliwości
Makroekonomia nie krzyczy jeszcze o recesji, ale wysyła serię sygnałów ostrzegawczych. A rynek kryptowalut, mimo swojej pozornej niezależności, zawsze reaguje na spowolnienie cyklu gospodarczego w USA.
Jeśli konsumenci ograniczają wydatki, firmy zwalniają pracowników, oczekiwania inflacyjne rosną, a kapitał o wysokich dochodach traci poczucie bezpieczeństwa, to nie ma warunków do powstania kolejnej fali euforii na kryptowalutach.
Nie musi to być początek głębokiego rynku niedźwiedzia, ale wszystko wskazuje na to, że komfortowy czas hossy może się kończyć, a rynek przechodzi w fazę, w której emocje zastąpi ostrożność.
Kto to zrozumie i dostosuje strategię inwestycyjną, ten nie tylko ograniczy straty, ale może skorzystać z okazji, które pojawiają się wyłącznie wtedy, gdy inni panicznie uciekają z rynku.
